Cztery kolumny: Wolność – Wielkość – Wieczność i Witalność

Tekst Laudacji wygłoszonej przez prof. Dorotę Heck
przy okazji wręczenia Henrykowi Wolniakowi Nagrody Literackiej Czterech Kolumn

 

Jeśli do hasła trzech W: Wolności,Wielkości i Wieczności dodać jako „czwartą kolumnę” Witalność, otrzymamy podstawę postawy twórczej laureata. 

Zastanawiając się nad wyborem tegorocznego laureata, jury brało pod uwagę inne kandydatury (Krzysztofa Koehlera, Jana Polkowskiego, Artura Nowaczewskiego), ale nikt – nawet ci, w których poezji odzywają się głosy z przeszłości, głosy rozmaitych duchów lub przemawia komputer – nie wydaje się tak bliski fundamentalnemu wezwaniu awangardowej poezji do nowatorstwa jak Henryk Wolniak-Zbożydarzyc jako twórca neologizmów. Za neologizmy właśnie, za słowa na wolności otrzymuje tegoroczną Nagrodę Czterech Kolumn. W latach poprzednich nagrodzono nią już czołową przedstawicielkę poezji neolingwistycznej, Joannę Mueller, laureatkę tegorocznego Silesiusa, Krystynę Miłobędzką i wyróżniającą się niezwykłą wyobraźnią Ewę Sonnenberg. 

Twórcza energia w poezji Henryka Wolniaka przejawia się nie tylko z neologizmach (np. „Nie liczą się sekundy / minuty nawet godziny / w ogólnym rozrachunku / liczą się wieczniny), lecz także w wieloznaczności. Choć dzisiaj nagradzamy neologizmy, ale polisemię, homofonię lub homonimię, trudno się oprzeć chęci zacytowania najkrótszego z wierszy, zatytułowanego Podróż:

Poza... 

 

Tylko jedno słowo i wielokropek, ale jak wiele znaczeń: podróż – to czasami snobistyczna poza, chęć pochwalenia się odwiedzeniem ważnych miejsc, ale przede wszystkim podróż – to transgresja, przekraczanie granic, ruch, otwarta przestrzeń swobody.

Wśród trzech W nie wszystkie są dla Henryka Wolniaka równie ważne. Na pierwszym miejscu znajduje się Wieczność. Dążąc do niej, nie zatracając duszy, nie sprzedając się złu, poeta zachowuje Wolność. Może z takiej postawy wynikać Wielkość, ale nie zostaje ona zdobyta w niegodziwy sposób, za cenę podporządkowania się możnym tego świata. Wszyscy znamy historię Fausta, pewnie też Doktora Faustusa, niektórzy – Sonatę Belzebuba Witkacego. Zdarza się, że artyści rezygnują ze swojej niezależności po to, aby uzyskać rozgłos. Jak zauważył Alberes w Bilansie literatury XX wieku, poeci pragnąc sukcesu, ulegają fascynacji metafizycznym złem. Ci, którym nie zależy na niepodległości ducha, znakomicie nadają się do występów na targach książki, podpisują listy otwarte zgodnie z oczekiwaniami wpływowych środowisk. Pan Henryk nigdy tego nie czyni. Mówi to, co myśli, nie poddając się dyktatowi.

 W XX wieku część autorów starała się jak naj- (szybciej, drożej, intratniej) sprzedać swoją wolność. Inni dokładali wszelkich starań, aby wolność zachować. Dzisiejszy laureat, mimo że jak czytamy w biogramach, uczęszczał do szkół, został magistrem filozofii, zachowywał się tak, jakby korzystał z edukacji domowej. By użyć słów eseisty, Mateusza Matyszkowicza: „Obywatel uczony w domu chodzi z czołem podniesionym wysoko. Nie czeka na nagrodę lub karę. Wystarczy mu, że realizuje te wartości i cele, do których jest przywiązany i które uważa za najlepsze”. Poeta jest wewnątrzsterowny (termin amerykańskiego socjologa, Davida Riesmana).

O empatii i solidarności z najbardziej cierpiącymi niech świadczy wiersz Gwiazdozbiór wolności:

Czerwone motyle krwi

z Placu Tienanmen

unoszą rozbitą Statuę

w Gwiazdozbiór Wolności

 

Jako szczególnie charakterystyczny dla tej niepozbawionej subtelnej ironii poezji do odczytania tutaj wybrałam fragment cyklu Ja pójdę tam gdzie ziemia zatytułowany Lepimy bałwana wolności

Czyści aż przekręceni
przez maszynkę regeneracji
Czyści aż wyjęci jak kasztany z ogni
Poeci na przelot
egzekucyjnych plutonów
co noc śnią
białe stoki
i żołnierzy nieufnie opuszczających lufy
podczas czytania odpisu aktu ułaskawienia

 

W tradycji literackiej bliskiej laureatowi wskazuje się Leśmiana i Norwida. O tym drugim, tytułowym bohaterze utworu z tomiku Czasoczary, nasz poeta napisał, nawiązując do Norwidowych formuł:

Łzy swe pochowałeś w oceanie
na pereł więcej
Duszę wyszarpałeś z ciała
przykuty do Kaukazu
na płomień większy
Żeś pochowany razem
z wyjadaczami ludzkiej nędzy
Że byłeś dumny nieposłuszny śmierci
To płacz jak dziecko w pieluchach – Ludzkości
Sam się stoczyłeś do wspólnego grobu
Sam z niego wyszedłeś
połamać się niebem
opłatkiem słońca

 

Z opłatkiem słońca? Z niebem opłatkiem słońca? Najciekawiej jest tak właśnie: przez pominięcie przyimka „z” oba odczytania pozostają możliwe, dopełniają się i oświetlają wzajemnie.

Szukajmy tylko wieczności, a wszystko inne będzie nam przydane – chciałoby się skomentować. A jeśli nie zostanie przydane, lecz utracone, to nie na darmo. Poezja przypomina słowa świętych ksiąg ludzkości. Kiedy bywa na pierwszy rzut oka niekiedy niezrozumiała, to dobry znak. Sacrum nie jest domeną łatwych prawd.

Dorota Heck

 

INDEKS    |    BIOGRAFIA    |    WIERSZE    |    FOTO    |    TEKSTY   |     KONTAKT   |     LINKI


Copyright © Henryk Wolniak-Zbożydarzyc, 2005-2013