Rozmowa Jacka Czarnika z poetą Henrykiem Wolniakiem

 

Jaką wystawę zaprezentuje poeta w Galerii pod Plafonem?

Wystawa jest związana z moim benefisem – jestem jeszcze człowiekiem w sile wieku, ale benefis dopadł mnie znienacka, można powiedzieć: „zza węgła”... Wystawa ma tytuł: Autoportrety poety. Portrety drogi i drogie portrety. Jest związana z moją twarzą, czy raczej – jak u Gombrowicza – z moją „gębą”.

Ale nie tylko... Chciałem też uwzględnić – he, he... – wcielenie się we mnie Johanna Wolfganga von Goethego! Mianowicie niedawno brałem udział w przedstawieniu plenerowym, gdzie występowali dawni rezydenci Lądka Zdroju, tzn. ci, którzy kiedyś się tam leczyli – car Aleksander, król Fryderyk, książę Wilhelm, księżna Marianna Oriańska, w którą, nota bene, wcieliła się posłanka ziemi kłodzkiej.

Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane, a ja świetnie się tam czułem jako von Goethe. Społeczeństwo robiło sobie ze mną zdjęcia... Na tej wystawie znajdą się więc i fotografie z tamtej imprezy.

A czego możemy się spodziewać poza zdjęciami?

Myślę, że określenie „autoportrety poety” jest samo przez się zrozumiałe. Portrety drogi – należy odczytywać jako pewną „filozofię drogi”. Oto chodzimy po różnych drogach, następują różne zdarzenia, fotografujemy to, co w drodze, ale kiedy droga spotka się z artystą, wtedy pojawia się jej portret. Mnie udało się uchwycić obiektywem może jeden, dwa takie portrety, kiedy, np. między liśćmi pojawia się antropologiczny zarys drogi..., twarz drogi... Uważam to za moje osiągnięcie artystyczne.

Na wystawie będą zdjęcia Pańskiego autorstwa?

Tak. Większość z nich. Bo autorką zdjęć z Lądka Zdroju jest moja przyjaciółka i muza – Jagoda Komorowska. Oprócz fotografii będą moje komputerowe grafiki i jedna próba malarska.

Kiedy rozmawiam z Henrykiem Wolniakiem, to jednak przecież przede wszystkim z poetą! Czy wiersze będą na wystawie?

Oczywiście. Na czele z kultowym wierszem Psy poezji. Będzie Boska Talia i Wierszowir1 – nowe wiersze w tonacji... neologistycznej. Zupełnie niedawno dowiedziałem się, że istnieje obszerna praca na temat mojej twórczości, napisana przez prof. Dorotę Heck z Uniwersytetu Wrocławskiego, kiedy była jeszcze maturzystką. Ale praca jest na tyle genialna, że pani profesor zgodziła się na jej publikację po 30. latach. Otóż, w tej pracy znajdują się rozdziały poświęcone moim neologizmom, które zostały tam nawet skatalogowane! Znalazła ich wówczas 400! Bo neologizm to jest w mojej poezji element sztandarowy, składnik, który „ciągnie” poezję... Uważam bowiem, idąc tu za Arystotelesem, który mówił, że poezja jest tym genialniejsza i barwniejsza, im głębsza metafora, że to samo można powiedzieć o roli neologizmu w poezji, który też przecież jest rodzajem metafory...

Skoro teksty zaistnieją na wystawie, będziemy widzieć obok Pańskich portretów zewnętrznych, także elementy portretu wewnętrznego. Czy pojawią się wątki związane z szerszą Pana działalnością. Na przykład z założoną przez Pana grupą...

Zapewne jakoś to na wystawie zaznaczymy. Byłem twórcą Towarzystwa Wolnistów, zwanego mniej skromnie Towarzystwem Miłośników Wolniaka. Ludzie przywiązali się do mojego nazwiska, bo pochodzi od słowa „wolność”. Językoznawcy mówią o tym, że „wolniak” to chłop, który został zwolniony od pańszczyzny.

Pan sam zresztą o wolność walczył, działając w stanie wojennym w ramach kultury niezależnej...

Przyznam, że mam z tego powodu poczucie dumy... Redagowałem ulotne pismo pod tytułem „Wolna Kultura”, a w drugim obiegu wydałem dwa tomiki wierszy – pod nazwiskiem, co wiązało się z ryzykiem... Stan wojenny był dla nas bardzo ważny, bo był wyłomem, czarną dziurą, którą my, artyści próbowaliśmy rozświetlić duchem... Przeżylem też wojnę jako dziecko na robotach przymusowych z rodzicami w Niemczech (Hesja). Witałem amerykańskie czołgi niczym Anioł ze skrzydłami u ramion, które przyprawiła mi tymczasem gęś.

Presja stanu wojennego działała mobilizująco, a dziś artyści mają do czynienia z inną presją – presją komercji, rynku...
Nie odczuwa jej Pan?

Odczuwam na własnej skórze to, co się wkoło dzieje, ale staram się, wbrew przeciwnościom losu, tworzyć i mieć nadzieję, że to nie zginie w ogólnym rozrachunku.

Dziękuję za rozmowę.
Jacek Czarnik

Pierwsze zdjęcie
Henryk Wolniak (z lewej ) jako J.W. Goethe
obok księżna Marianna Oriańska i car Aleksander

1 Czytaj wiersze, o których w rozmowie wspomina poeta

Tekst opublikowany na stronie: wbp.wroc.pl

 

INDEKS    |    BIOGRAFIA    |    POEZJA    |    TEKSTY    |    FOTO    |    NAGRODY    |    KONTAKT    |    LINKI


Copyright © Henryk Wolniak-Zbożydarzyc, 2005-2013